5 sposobów na to, jak się pozbyć bólu pleców

29.11.15

Źródło: Fotolia.com

Leżę... Boli. Przekręcam się... Boli. Wstaję... Boli. Cholerne plecy!! Coś zgrzytnęło, coś łupnęło... Podobno od podnoszenia ciężarów. Ale chwila! Żaden ze mnie siłacz i ciężarów nie dźwigam. Jedyne co podnoszę, to moja mała córeczka.

Fakt, że Izka waży już prawie tyle, co duży wór ziemniaków. Fakt, że ja do masywnych kobiet nie należę. I do młodych też nie za bardzo:) Fakt, że babcie w Polsce rozpuściły, bo tylko na rączkach i na rączkach. I fakt, że ostatnio częściej ją nosiłam, bo przecież trudno od rączek odzwyczaić (o czym na pewno wiecie drogie mamusie i tatusiowie, jeśli choć na chwilę oddaliście swoją pociechę dziadkom). I jeszcze fakt, że po przeprowadzce do Limericku nie było znajomych, czyli chętnych do potrzymania Izuni na rękach, mąż w pracy całe dnie, a ja sama w domu z moim 9-cio-kilowym Szczęściem.

Nic dziwnego, że w końcu plecy się zbuntowały. Powiedziały - mamy dość. I kropka.
A co lekarz na to? Proszę nie podnosić dziecka! Jak to tak? W ogóle? To mam ją w klatce zamknąć czy co??

Same wiecie, że to niewykonalne. Szczególnie przy tak ruchliwym dziecku jak moja Iza!
Przecież tu trzeba podnieść-tam zanieść-tu przełożyć-tam włożyć-tu ucieka-ja za nią-znów podnieść-znów zanieść-tu siku-tam papu-jak lokomotywa pędzisz i pędzisz-to tu-to tam! :)

Ale jakoś trzeba sobie poradzić, bo mieć dziecko bez noszenia, przytulania, kołysania? Ja tak nie mogę. Żeby móc funkcjonować jako sprawna matka, wypróbowałam już kilka sposobów, by się pozbyć tego uciążliwego bólu pleców.

  1. Na początek były to maści rozgrzewające. Mąż smarował, wcierał. Ja jęczałam z bólu. Za przeproszeniem - g*wno pomogło!
  2. Spróbowałam termoforu, który ogrzewał moje plecy w nocy. Ale też się nie sprawdził. Choć przyznam się, że misiek okryty tym termoforem był całkiem milusi :)
  3. Zostałam zesłana na ziemię. I to dosłownie. Powędrowałam na podłogę. Z jednej strony mąż rozpostarty w king-sizie, z drugiej strony Izka za swoimi szczebelkami. A ja bidulka pośrodku na kołdrze rozłożonej na podłodze. Twardo pod plecami, twardo pod czterema literami, twardo wszędzie. Ale jeśli to pomoże, to niech mąż nacieszy się póki może tym wielkim łożem, a Iza niech kuka na mamę zesłaną tutaj na podłogę. Tylko czy da się wyspać w takich warunkach - z jednej strony głośne chrapanie, z drugiej szelest zabawek i fikanie, drapanie, wspinanie? I czy pomogło takie twarde spanie? Tak, ale tylko na chwilę. To może zmiksować to wszystko? Nasmarowana maścią leżę więc na tej podłodze, wtulając się do rozgrzewającego miśka. Ale nadal połamana wstaję. Czy ja mam jakieś oporne na wszystko plecy czy co??
  4. Do mordęgi na podłodze dorzucam jeszcze jogę. Dla początkujących oczywiście. Coby siebie bardziej nie uszkodzić! Kilka ćwiczeń rano i wieczorem, gdy dziecię pojedzone fika w łóżeczku. Na necie jest tego mnóstwo. Wybrałam kilka pozycji, m.in. Kot/Krowa, Kobra czy pozycja Dziecka.
     
    Źródło: www.portalyogi.pl
    Zobaczcie więcej tutaj i tutaj. Oczywiście niektórych pozycji nie jestem w stanie wykonać. Już nie ten wiek i człowiek już nie taki rozciągliwy. No cóż, starość nie radość :( Jogę wciąż ćwiczę, ale nadal spanie nie jest dla mnie przyjemnością. Wiercę się z boku na bok, bolą mięśnie, kości, wszystko. Oj, chyba się rozsypuję!
  5. Poszłam na masaż. Wyklepali, obgnietli, poznęcali się nade mną. Spokojna muzyczka w tle. Aromat świec. Pobolało, pobolało - ale żeby wyleczyć, musi najpierw poboleć. I pomogło :) Już kilka dni plecy mnie nie bolą. Zobaczymy na jak długo. Ale wreszcie mogę się schylać bez bólu. Podnieść dziecko bez bólu. Wstać bez bólu. Ale masaż jeszcze jeden zaliczę. Tak na wszelki wypadek. I dalej będę się "jogować" :) I Izę nosić, podnosić, kołysać, tulić. I żyć dalej - z nadzieją, że ból nie wróci.
Źródło: http://rehabilitacjadebica.pl/masaz/

A Wy miałyście kiedyś podobne problemy z plecami przy noszeniu Waszych 5-10-15-kilo Szczęścia? Mam nadzieję, że nie i nie życzę Wam tego! A jeśli Wam się zdarzyło, to jak sobie z tym radziłyście? Jakie miałyście sposoby na pozbycie się bólu pleców? Dzieci nam rosną i rosną, z wiekiem coraz cięższe, a nam latek nie ubywa przecież. Więc bóle takie mogą się częściej pojawiać, jeśli nie będziemy odpowiednio dbać o siebie i same sobie pomagać. Zdrówka życzę!

A na koniec zerknijcie tutaj - szukając czegoś o jodze natknęłam się na coś zabawnego. Takie tam zastosowanie jogi w codziennym życiu ;)

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Masaż, masaż, masaż :) Tego mi właśnie trzeba, o! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Nie ma jak dobry relaksujący masażyk :) I chwila spokoju od naszych urwisów!

      Usuń
  2. To ostatnie zastosowanie jogi w codziennym życiu - to chyba sesja zdjęciowa z soboty wieczór w Rabce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ból pleców to niestety problem doskonale mi znany. Ciężka praca fizyczna na magazynie doprowadziła do tego, że pewnego dnia dosłownie nie mogłem wstać z łóżka. Okazało się, że nabawiłem się urazu kręgosłupa, z którym rzecz jasna chciałem szybko się uporać. Wybawieniem okazała się dla mnie rehabilitacja w Krakowie u Pana Michała, który udowodnił mi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Dzięki jego wsparciu i zaangażowaniu dziś ponownie mogę cieszyć się zdrowiem.:)

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie na Facebooku

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *