Kącik zabaw dziecka

5.12.15


Jeszcze tak niedawno nasze Skarby były takie malutkie, że tylko spały i jadły, jadły i spały. I tak dzień w dzień, noc za nocą, tydzień za tygodniem. Swoją drogą, kiedy to tak szybko zleciało??? Teraz zamiast długiego spania jest czas aktywności i zabawy. I tutaj pojawia się problem, bo gdzieś to nasze dziecko trzeba ulokować i zapewnić mu przytulny kącik do fikania i zabawy. Mniejszy problem, gdy dziecko małe i mniej miejsca potrzebuje. Ale większe to już potrafi cały salon (jak nie dom!) opanować.

Gdzie Wasze dziecko lubi się bawić? Moja Izunia ma teraz kilka kącików zabaw. Ale najpierw wrócę do starych dobrych czasów :)

Gdy była maleńka, to oczywiście głównym miejscem zabaw było łóżeczko oraz kołyska. Leżała sobie grzecznie na pleckach w łóżeczku i patrzyła się na karuzelkę, próbowała małą rączką pacnąć wiszące zabawki, sięgała do szeleszczącego pieska przy szczebelkach. I takie były te zabawy poranno-wieczorne. A w ciągu dnia spała w kołysce w salonie, tak żeby mamusię zawsze miała pod okiem. A co można robić w ciasnej kołysce po przebudzeniu? Chyba tylko drzeć się w niebogłosy :) Ale nie zawsze. Potrafiła też leżeć tam grzecznie i patrzeć, co się dzieje wokół. Nad kołyską wisiały zabawki dla umilenia czasu, gdy mama robiła mleczko.


Wkrótce rozłożyliśmy na podłodze matę edukacyjną, którą dostaliśmy w prezencie. Póki Izunia nie umiała się obracać, mata była doskonała. Mogła się tam bawić godzinami, leżeć na plecach czy brzuszku i gryźć wszystko co miała w zasięgu rączek. Gdy nauczyła się przewracać na brzuszek, mata stała się troszkę za ciasna dla Izy i jej licznych zabawek. A gdy zaczęła podejmować próby czołgania się, trzeba było matę odłożyć, żeby urwis nie zleciał kolejny raz na podłogę.


Kupiliśmy wielką matę - puzzle i położyliśmy na tym koc, żeby było bardziej miękko, gdy Szkrab będzie fikał i przewracał się. Spędziliśmy tam razem z córcią kilka miesięcy, bawiąc się, leżąc i wygłupiając. Tam nauczyła się turlać w obie strony, a na brzuszku mogła leżeć całymi dniami. Tam "czytała" swoje pierwsze książeczki i gaworzyła sobie z gadającą krówką. A że lato w tym roku nie dopisało w Irlandii, to plażowałyśmy sobie razem na tej macie. Tylko piasku i palmy brakowało - bo mokro to tam czasem bywało :)


Po przeprowadzce do Limericku trzeba było od nowa urządzać kącik zabaw. Wielkie puzzle, tym razem bez koca na wierzchu, zajęły pół salonu. To jej królestwo - stosy zabawek walają się wszędzie, a pośród nich nasza Izunia. Ale mimo swoich dużych rozmiarów, mata ta i tak jest dla niej za mała. Nieraz bawi się tam grzecznie przez te 5 minut, chociaż wytrzyma dłużej, gdy mama siedzi obok i pilnuje, by stamtąd nie czmychła. To już chyba czas na nowe zabawki, które ją bardziej zaciekawią i zajmą na dłużej. Dobrze, że święta tuż tuż :) Ale lubimy tam razem się bawić - to bardzo przyjemnie spędzony czas i odpoczynek od stresu i pośpiechu
codziennego dnia.

Drugim kącikiem zabaw jest kojec, do którego ładuję małą, gdy chcę coś zrobić i nie chcę biegać ciągle tam i spowrotem, żeby jej przypilnować. Zazwyczaj mały zbój musi chwilę pokrzyczeć, zanim zacznie się tam bawić. Ale jak już zacznie, to może się bawić i bawić - dopóki podłoga nie skrzypnie albo mama nie kichnie - wtedy wystawia swoją małą główkę i koniec zabawy, bo poza kojcem toczy się przecież ciekawsze życie :) Tak więc cicho-sza, gdy dziecko w kojcu, to najlepiej wyjść jak najdalej.



Kolejnym może nie kącikiem, ale miejscem, gdzie czasem bawi się nasz Szkrab, jest wysokie krzesełko do karmienia. Jak już brzuszek jest napchany, wrzucam na stoliczek kilka zabawek, przysuwam krzesełko bliżej siebie i zabieram się za obiad, a Iza bawi się słuchając opowieści mamy o tym, jak gotować ziemniaki :) Ostatnio jej ulubioną zabawą na tym krzesełku jest zrzucanie wszystkich zabawek na podłogę i czekanie, aż mama podniesie - tylko po to, by zaraz znów zrzucić. Ona ma radochę, a mama może troszkę porozciągać swoje stare kości :)



Mimo tylu wspaniałych kącików zabaw, jej ulubionym miejscem do zabawy jest mama i tata - wprost uwielbia skakać po nas i wspinać się na nas :) Przecież jest tu tyle fajnych rzeczy do zabawy - włosy mamy, które aż się proszą o pociągnięcie, okulary, które tak się błyszczą, że trudno sie powstrzymać przed paćkaniem po nich i ściąganiem ich, a jeszcze kuszą oczy, które można wydłubać, czy nos, do którego można paluszek wsadzić, ewentualnie ugryźć nochala. Po taty brzuchu poskakać, pohuśtać się na nodze, wspiąć się na kolana - to dopiero jest zabawa!

A jak wyglądają kąciki zabaw Waszych dzieciaczków? Gdzie najbardziej lubią się bawić? I czy lubicie im czasem towarzyszyć w zabawie?

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Te maty piankowe są cudowne. My mamy taką na całej podłodze u córy - doskonała alternatywa dla dywanu czy wykładziny (tym bardziej, kiedy ma się wielkiego i włochatego psa). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, są bardzo wygodne, nawet ja lubię tam poleżeć z córą. Nie muszę się martwić, że jak upadnie, to się potłucze. Chociaż nieraz zdarza się jej fiknąć wprost na nos i wtedy jest krzyk!

      Usuń
  2. W sumie to zaczynam żałować, że nie mamy takiej maty :) Ale zainwestowałam w sznurkowy dywan, dobre i co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mata jest bardzo wygodna, tylko teraz trochę za mała - przydałoby się jeszcze kilka takich mat, bo urwis wszędzie pełznie :)

      Usuń

Polub mnie na Facebooku

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *