Nie lubię poranków

9.12.15


Kto z Was lubi poranki? Zazwyczaj takie zaspane, pośpieszne. O 5 czy 6 rano budzi Cię wołanie o jedzenie, poprzedzone wcześniejszym długim szamotaniem się w łóżeczku i pojękiwaniem. Otwierasz jedno oko i mamroczesz zaspanym głosem "Jeszcze 5 minut Aniołku". Ale ten Aniołek zamienia się nagle w tygrysa i ryczy coraz głośniej, aż chcąc nie chcąc zwlekasz swoje 4 litery z łóżka i nieprzytomnym wzrokiem sięgasz po butelkę. Ładujesz ją w te małe, ale jakże głośne usteczka i masz te 5 minut spokoju i ciszy, gdy Twoje Młode zasysa zawartość. Pojedzone dziecię wkładasz spowrotem do łóżeczka z nadzieją, że pozwoli Ci jeszcze podrzemać. Ale gdzie tam! Pomarzyć można.

Tłucze się to po łóżeczku, szarpie za barierki aż wszystko się trzęsie, wychyla ciekawską główkę i zerka na wyczerpaną matkę leżącą bezwładnie na łóżku. No nic, w takich warunkach już nie uśniesz, ale leżysz jeszcze i czekasz na rozwój sytuacji. Gdy hałasy stają się już nie do zniesienia, czas na najprzyjemniejszą część poranka - bo taka też jest. Bierzesz urwisa do swojego łóżka, by móc jeszcze chwilę poleżeć w spokoju. Dziecię fika tam wesoło, wierci się i łazi po Tobie. A Ty leżysz sobie "wygodnie" i odpoczywasz, zbierasz siły na nowy dzień. Sielanka kończy się, gdy poczujesz malutki paluszek w oku czy w nosie :) Wtedy trzeba już wstać. I wówczas zaczyna się to poranne szaleństwo!

Musisz siebie doprowadzić do porządku, żeby jako tako wyglądać. A wiesz, że jak teraz tego nie zrobisz, to przez cały dzień tym bardziej nie znajdziesz czasu. W akompaniamencie krzyków rozczesujesz splątane włosy, które dodatkowo zwichrował ten mały urwis podczas skakania po Tobie, malujesz się szybko śpiewając przy tym piosenki na uspokojenie dziecka (a może raczej siebie:), wskakujesz w ciuchy modląc się, by łóżeczko wytrzymało jeszcze tą szarpaninę. I teraz nadszedł czas na ogarnięcie malucha. A to dopiero jest wyzwanie! Wierzga nogami, kręci się, a tu dopiero piżamka ściągnięta. Ucieka z gołym tyłkiem, Ty za nią z pieluchą. Wreszcie pielucha załóżona, a tu jeszcze rajtuzki, spodnie, bluzeczka, sweterek... Cholerna zima!! W lecie było prościej!

Zmęczona i spocona tą codzienną poranną walką zabierasz dzieciaka do kuchni. Przed Tobą kolejne wyzwanie. Śniadanie. Ty głodna, mała głodna. Wkładasz ją do kojca, żeby się nie pałętała pod nogami. Musisz działać szybko, bo znów krzyki, które sąsiadów straszą. Jedną ręką szykujesz kaszkę, drugą ręką herbatę sobie robisz i kanapki z byle czym. Byle tylko jak najszybciej skończyć i wziąć małego krzykacza. Wreszcie śniadanie dla nas gotowe i można zasiąść przy stole. I znów jedną ręką karmisz małą, a drugą siebie napychasz. Ale czasami nie podoba się zbójowi siedzenie w swoim krzesełku i zaczynają się znowu wygibasy i płacze. Nie ma wyjścia, trzeba na kolana wziąć. I wtedy trzecia ręka by się przydała. Ale przecież śniadanie mamusi może poczekać - zimna herbata też jest pyszna!

Po śniadaniu chwila wytchnienia. Uff, przetrwałaś kolejny poranek! Dziecko bawi się na macie, Ty na kanapie odpoczywasz. Ale patrzysz na zegarek, a tu już godzina 12! Chyba czas przyśpiesza zawsze z rana! I za chwilę trzeba o obiedzie myśleć! I tak poranek za porankiem leci. Pośpieszny, zabiegany, nerwowy. A jak jeszcze masz gdzieś jechać z dzieckiem - to już kompletne szaleństwo! I nie ważne, że wstaniesz wcześniej - i tak się zawsze spóźniasz.

A jak wyglądają poranki u Was? Też takie szalone? Czy macie może jakiś patent, by spokojniej je spędzać? :)

You Might Also Like

20 komentarze

  1. Ja też nie lubię, ale co poradzić :)

    Nominowałam Cię do zabawy LBA:) Informacje, pytania i wszystko co musisz wiedzieć, znajdziesz u mnie na blogu mama-pelen-etat.blogspot.com we wpisie NOMINACJA DO LIEBSTER BLOG AWARD 2015. Jeśli zechcesz wziąć udział, będzie mi miło, jeśli podlinkujesz mojego bloga do odpowiedzi :) Serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za nominację:) Już czytałam i wszystko wiem. Po świętach pewnie się za to zabiorę.
      A na poranki rzeczywiście nie ma rady, trzeba ruszyć tyłek i wstawać, mimo wielkiej niechęci! Ale na starość może sobie odeśpimy :)

      Usuń
  2. Ja też nigdy nie wiem kiedy zastaje mnie południe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Jak to możliwe, że tak szybko ranek przelatuje, a my praktycznie nic nie zrobiłyśmy? :)

      Usuń
  3. Pociesz się, że za kilka miesięcy, malutka nie będzie mogła zasnąć długo bo będzie tak podekscytowana np. chodzeniem, czy pierwszymi słowami, będzie usypiać na godzinę, dwie przed Tobą i wtedy razem pewnie pośpicie do 9. U nas tak teraz jest, choć kiedyś było, jak u Was. :D Wszystko ma dobre i złe strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ona juz teraz zasypia 2 godziny przede mną, bo niby kładziemy ją ok 20, ale walczy jeszcze ze snem do 21! Z niej taki sam nocny marek jak z mamusi :) Tylko żeby też z rana była takim śpiochem jak mama :) No zobaczymy co będzie za kilka m-cy.

      Usuń
    2. A u nas moje stworzenie budziło się jakieś 5-6 razy w nocy aż do do ukończenia 3 lat. Więc jeśli się pocieszysz tym co powyżej, to się tak bardzo pozytywnie nie nastawiaj, bo może też być lipa:)

      Usuń
    3. Dzięki za ostrzeżenie :) Zapamiętam! Ale co ma być, to będzie :) Najwyżej przeniosę się do drugiej sypialni i tatuś będzie wstawał ;) A co!

      Usuń
  4. Jestem typowo nocnym stworzeniem, więc poranki, kiedy córa mnie szturcha albo podnosi mi powiekę i śpiewa o bałwanie są dla mnie ciężkie, ale pełne radości :) Szybko się rozkręcam i znowu działam do późnej nocy (czy tam bladego świtu).

    Czasem faktycznie zdarzy nam się pospać do 9 - radość nieziemska :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też czasem się zdarza do 8 czy 9, ale to zwykle w weekend, gdy tatuś ma wstawać do karmienia. Chyba córeczka tylko tatusia nie chce męczyć, a nad mateczką lubi się znęcać ;)

      Usuń
  5. Mi tylko czasami udaje się wstać przed córką i takie poranki lubię najbardziej- kiedy mam tę chwilkę dla siebie, na zebranie myśli :)
    Najczęściej jednak budzimy się razem, ale od jakiegoś czasu wszystko idzie nam całkiem sprawnie.
    Kiedy Hania była w wieku Twojego Aniołka moje poranki wyglądały identycznie, tylko zamiast butelki był cyc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jak uda mi się wstać chwilkę przed nią, to nie mam za wiele czasu, bo tylko podłoga skrzypnie i po spaniu! Dawniej miała jakiś mocniejszy ten sen i nic ją nie budziło, a ostatnio wszystko jej przeszkadza. Więc wolę doleżeć i wstać razem z nią.

      Usuń
    2. To nastawiaj sobie budzik na 3 w nocy - jej na pewno nie obudzisz a sama będziesz miała na prawdę duuużo czasu dla siebie:) Cóż, podobno człowiekowi wystarczą 4 godziny snu:)

      Usuń
    3. To ja chyba człowiekiem nie jestem, bo mi potrzeba z 10 godzin! ;)

      Usuń
  6. To i a z nominacją przychodzę (widzę, że się z Mamą 24 h w podobnych miejscach błąkamy) :)
    Pytania tutaj: http://matkapuchatka.blogspot.com/2015/12/liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja widzę, że my tu wszystkie po nocach nie śpimy, tylko na blogach siedzimy :) A potem narzekamy, że niewyspane - ciekawe czemu? ;) Pozdrawiam i życzę dobrej nocki! Idę dołączyć do moich Aniołków - dużego i małego :))
      A za nominację dziękuję :) Teraz nie wiem z której skorzystać! Chyba zmiksuję wszystko :)

      Usuń
    2. Miksowanie najlepsze - możesz spokojnie odpowiedzieć ciągiem na wszystkie pytania :)

      Ja naprawdę chętnie poszłabym spać, ale mam z tym wielkie problemy. Już dawno doszłam do wniosku, że lepiej jest coś w nocy porobić, kiedy nie mogę zasnąć, niż przewalać się z boku na bok :)

      Usuń
    3. No tak, wtedy to lepiej coś robić, a jak człowiek się domęczy, to jest szansa, że padnie potem od razu na wyrko i zaśnie. Niekiedy tak robimy z naszą małą i działa :)

      Usuń
  7. U mnie jest tak: budzi się panienka - między 7 a 8, "cyckuje", przychodzi młody i jeszcze dobry kwadrans spędzamy w pościeli. Dzieciaki wspinają się na okno, ja przymykam jedno oko. Potem idziemy do kuchni i tam już chaos jak w każdej rodzinie. Jak panienka budzi się nieprzyzwoicie wcześnie to knebluję ją piersią i jakoś zasypia :D A i najważniesze - przynajmniej pół nocy śpi z nami :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też macie niezłe wariactwo z rana :) Ale przynajmniej nudno nie jest z tymi naszymi dzieciaczkami, prawda? :)

      Usuń

Polub mnie na Facebooku

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *