Kiedy przenieść dziecko do osobnego pokoju?

27.4.16

fot. polki.pl

Już od jakiegoś czasu zastanawiamy się, czy nadszedł czas na przeprowadzkę - czy nasza mała Izunia powinna już przenieść się do swojego pokoju? Skończyła właśnie 13 m-cy. Już nie jest małym dzidziusiem i potrafi walczyć o swoje. Ale i tak to dla nas trudna decyzja. Chyba rodzicom zawsze ciężko jest rozstać się z dzieckiem i nie mieć go przy sobie non stop. Kiedy więc jest najlepsza pora na osobny pokój dla dziecka? 

Niektórzy mówią, że im wcześniej, tym lepiej - bo im później, tym trudniej przyzwyczaić dziecko do nowej sytuacji. Inni mówią, że przynajmniej do roku dziecko powinno spać w pokoju rodziców, bo tak jest bezpieczniej. Zaś jeszcze inni dziwią się, czemu jeszcze dziecka nie przenieśliśmy. Ale nie ma co słuchać innych - najlepiej zrobić to wtedy, gdy zarówno rodzice, jak i dziecko czują się na to gotowi. 

Jeśli dziecko jest w miarę samodzielne, a rodzice chcą odzyskać swoją sypialnię, to można pomału urządzać pokoik dziecięcy. A która mama nie marzy o tym, by taki pokoik urządzić? Już ma się w głowie tyle pomysłów, wizji, jak ten pokój będzie wyglądać, jakie łóżeczko, jakie firaneczki, jakie półeczki, jakie naklejki na ścianę i ozdoby! Już by się chciało kupować wszystko, co oczy widzą! Ale pomalutku! Zwolnij mamo trochę :) Zastanów się teraz, czy jesteś gotowa na takie rozstanie w nocy z Twoim Skarbem? Czy będziesz mogła spać spokojnie, wiedząc że Twój maluch nie jest obok Ciebie? 

Rozważmy więc plusy i minusy osobnego pokoju dla dziecka:

  • Wreszcie się wyśpisz - ale czy na pewno? Teraz masz dziecko na wyciągnięcie ręki i jak tylko się poruszy czy zapłacze, wystarczy że podniesiesz głowę i sprawdzisz, czy wszystko jest ok. A jeśli będzie w swoim pokoju, trzeba będzie wyjść spod ciepłej kołdry i zasuwać te kilka metrów. No chyba że masz bardzo mocny sen i nic nie będziesz słyszeć zza ściany - no ale nie sądzę - w końcu jesteś matką, więc teraz masz uszy (i oczy) szeroko otwarte, 24 godziny na dobę.

  • Dziecko się wyśpi - już nie będzie mu przeszkadzało skrzypienie podłogi, gdy wchodzisz do pokoju późno w nocy i po ciemku próbujesz dotrzeć do łóżka, zahaczając przy okazji nogą o kant. Już nie mówiąc o skrzypiącym łóżku, które niejednego by obudziło :)

  • A skoro mowa o skrzypiącym łóżku - jeśli dziecko będzie u siebie, to już możecie się nie przejmować tym skrzypieniem - fikajcie do woli :) Wreszcie w swoim łóżku, a nie na kuchennym stole ;)

  • Dla tych, co mają łazienkę przy sypialni - wreszcie weźmiesz prysznic, nie nasłuchując co chwilę, czy dziecko się zbudziło, czy płacze, albo nie wyskakując co kilka minut, by to sprawdzić, bo akurat usłyszałaś jakieś podejrzane dźwięki i już oczami wyobraźni widzisz, jak maluch wyskakuje z łóżeczka, człapie do Ciebie, a stojąc pod drzwiami prysznica z nudów obala Twój balsam. Im dalej łazienka od śpiącego Szkraba, tym mniejsza szansa, że szum wody czy głośne buczenie prysznica obudzi dzieciaka. I zarazem mniejsza szansa na to, że Tobie będzie się chciało wyskakiwać spod prysznica i latać golutkiej przez pół domu, aby sprawdzić, czy dziecię grzecznie śpi :)

  • Nie potkniesz się już o zabawki i inne dziecięce gramoty, rozwalone po całym domu - wszystko będzie w pokoiku małego Szkraba ładnie poukładane - tak, tak, już to widzę! ;) A niech sobie dziecię układa tam zabawki po swojemu (czytaj: rozrzuca po całym pokoju) - w końcu to jego pokój = jego królestwo. Tylko czy aby na pewno te zabawki nie wyjdą poza pokój? - nie wydaje mi się! U nas z pewnością nadal salon i kuchnia będą główną salą zabaw i bałaganiarstwa, bo tam spędzamy większość dnia, a pokój dziecka byłby na piętrze, więc tylko rankiem i wieczorem dziecię bawiłoby się w swoim pokoju. Ale to i tak chyba lepiej niż zabawki rozrzucone po naszej sypialni?

  • No a skoro już jesteśmy przy zabawach - to wizja dziecka bawiącego się rankiem w swoim pokoju na podłodze, podczas gdy Ty możesz jeszcze w spokoju pospać, wydaje się wielkim plusem. Ale zawsze pojawia się jakieś "ale". Bo jeśli dziecko umie się samo bawić, to jest ok. Bo jeśli Ty nie musisz ciągle patrzeć, co robi Twoje dziecko, to jest ok. Ale jeśli maluch pobawi się sam przez minutę, a potem chce do mamy (albo gorzej jeśli chce, żeby mama włączyła się do zabawy o tej 6 rano!), to niestety koniec spokojnego snu, bo dziecię i tak Cię znajdzie, choćbyś schowała się głęboko pod kołdrą w sypialni na drugim końcu domu! A jeśli Ty lubisz wylegiwać się w łóżku i obserwować bawiące się dziecko (tak jak ja), to już niestety nie dasz rady. Chyba że przeniesiesz się do jego pokoju i spróbujesz zmieścić się do jego łóżeczka. Albo nawrzucasz zabawki spowrotem do swojej sypialni. Ale wtedy jaki sens ma ten osobny pokoik, skoro nawet zabawek tam nie będzie? No chyba że zabawek tyle, że w każdym kącie, w każdym pokoju po trochę (to chyba muszę dokupić zabawki, bo jeszcze kilka pustych kątów zostało ;)

  • Bezpieczeństwo dziecka to też ważna kwestia. A nawet najważniejsza! I nie chodzi tylko o to, by pokój malucha był bezpieczny, czyli szafki mocno stojące, żeby dzieciak nie zwalił ich na siebie, najlepiej bez ostrych kantów, żeby nie wyrżnął głową, okna zabezpieczone, bo nie wiadomo, co maluchowi może przyjść do głowy, gdy za wcześnie się obudzi, a nikogo innego w zasięgu wzroku nie będzie. Łóżeczko też odpowiednio zabezpieczone, żeby nie wyleciał (u nas wciąż jest ten problem - pisałam o tym tutaj). Oprócz pokoju trzeba także zabezpieczyć korytarz między pokojem dziecka a Waszym, założyć bramki na schody, osłonić ostre kaloryfery, kontakty, bo na pewno mały urwis będzie tamtędy codziennie rano wędrować, by Was ściągnąć z łóżka - ewentualnie wskoczyć do Was. Więc najpierw musimy pomyśleć o zabezpieczeniu wszystkiego, zanim przeprowadzimy malucha do jego królestwa.

  • A żeby zabezpieczyć to królestwo, trzeba mieć co zabezpieczać. Czyli witajcie słodkie zakupy i nie takie już słodkie wydatki! Mebelki, szafki, półeczki, może większe łóżeczko, lampki, dywaniki i inne dziecięce gadżety. Urządzanie pokoju dla dziecka to prawdziwa przyjemność (ale nie dla portfela). Jeśli mieszkasz w swoim własnym domku, to tym bardziej cieszy, bo możesz robić co tylko chcesz, czy to pomalować ściany na różowo, czy to poprzybijać sto obrazków, czy też kupować meble bez myśli, że być może za rok czy pół będziesz je sprzedawać, by mieć mniej do przeprowadzki. Jak się mieszka w wynajętym domku, to nigdy nie wiadomo, ile jeszcze tu pomieszkasz. I pojawia się dylemat, czy inwestować pieniądze w nie swój dom? Wiadomo, że zawsze możesz wziąć wszystkie kupione rzeczy ze sobą - ale jest ich coraz więcej i więcej z każdym nowym miejscem. A nieraz szkoda kupować, by zaraz sprzedawać. No ale dom Twój czy nie Twój, to przecież dziecko zasługuje na ładnie urządzony pokoik. Jak nie teraz, to w najbliższej przyszłości. Szaleć nie będziemy, bo na jakiekolwiek zmiany czy nawet dziurki w ścianie, trzeba mieć zgodę właściciela. 


Powiem Wam, że marzy mi się już taki śliczny pokoik dla mojej córci, ale chyba jeszcze troszkę poczekamy - przynajmniej do czasu, aż zacznie sama chodzić. I to w miarę stabilnie chodzić, bez stu przewrotek na minutę :) Wtedy dopiero będę się czuć pewniej, gdy mojej małej królewny nie będzie przy mnie w nocy. Ale za mebelkami już się zacznę rozglądać :) Bo nigdy nie wiadomo, kiedy Izunia zdecyduje się zaskoczyć nas swoim pierwszym kroczkiem!

A Wasze dzieciaczki kiedy się przeprowadziły na "swoje"? Jak to przeżywaliście?

You Might Also Like

22 komentarze

  1. Jak córce wreszcie zrobilismy pokoik ( miała 2 lub 3latka), byłam w siódmym niebie. Jednak liczenie na to, że się wtedy rodzic wyśpi....cóz, mozna się przeliczyć :) Moja córka urządzała sobie wędrówki do naszego pokoju, ktore ustały dopiero jak rozpoczęła nauke w szkole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie za bardzo na to wysypianie się nie liczę - przynajmniej na początku, bo pewnie będę co chwilę gonić do pokoju córy, aby zobaczyć czy śpi, jak śpi, czy przykryć kocykiem, czy smoczek nie wypadł itd :)

      Usuń
    2. Do dziś mamy wieczorem włączoną elektroniczną nianię :))))))

      Usuń
    3. Bo nie ważne, czy dziecko malutkie czy nieco starsze, ale i tak zawsze będziemy się martwić i czuwać :)

      Usuń
  2. Przeprowadzka do swojego pokoiku moim zdaniem uczy głównie tożsamości Dziecko dostaje coś swojego, takiego na własność, gdzie może przechowywać własne zabawki, gdzie będzie uczyło się dbać o porządek, gdzie może wypocząć, gdzie będzie spędzać bardzo dużo czasu. Przy okazji to pierwszy moment, kiedy dziecko zyskuje na samodzielności - w nocy rodzic nie jest bezpośrednio przy nim, więc dziecko zostaje same z sobą:) To niesamowicie ważny moment dla każdego członka rodziny. Natomiast sama przeprowadzka zapewne spektakularnie nie wpłynie na sen..powiem szczerze, że może być gorzej niż przed przeprowadzką:) Natomiast u nas wiele dała zmiana łóżeczka na takie dla przedszkolaka, jego rozmiar zrobił wrażenie:)Ja przenosiłam do swoich pokoi i na te większe łóżka dzieciaki, które miamały tak mniej więcej osim miesięcy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się właśnie zastanawiam, czy nie kupić już do tego pokoiku większego łóżeczka. Tylko obawiam się upadków z niego, bo moja mała jeszcze nie całkiem umie schodzić tyłem. No ale praktyka czyni mistrza, co nie? :)

      Usuń
  3. Z tym spaniem to niestety najlepiej wysypiam sie z dzeckiem, a nawet dwoma, bo tak to wstaje w nocy okrywac np. Jak sa obo to mam ich na oku nawet przez sen:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też śpię spokojniej, gdy mam Izkę obok. Zobaczymy jak to będzie później!

      Usuń
  4. mi zostało dosłownie 3-4 miesiące aby wyprowadzić moją małą córcię z naszej sypialni. Nie będzie łatwo, ani jej ani mi, chyba zwłaszcza mi. Lubi budzić sie w środku nocy i sprawdzać czy leże obok na łóżku, mówi : mamuś, jesteś ? lubi też "przywędrować" do nas o świcie. Więc jak to będzie później ? Bedę tak wędrować od pokoju do pokoju ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza też lubi do nas wskakiwać rano i to raczej się nie zmieni, niezależnie czy będzie mieć swój pokój czy nie :) Tylko trasa wędrówek będzie nieco dłuższa :)

      Usuń
  5. Nasz synek od początku miał urządzony swój pokoik a my spaliśmy u "niego" na rozkładanym łóżku. Zaczął spać w pokoiku sam jakoś tak po skończonym roczku .
    Mamy nianię elektroniczną - super się sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli to Wy się wyprowadziliście od niego :) A może Was wyrzucił, bo to On chciał mieć więcej swobody? ;) A o niani elektronicznej też dawniej myśleliśmy, ale tutaj są takie cienkie te ściany, że słychać każdy szmer z piętra!

      Usuń
  6. Nasz Synuś od samego początku spał w swoim pokoiku - ale ponieważ rezydujemy w mieszkaniu, a nie w domu, zostawialiśmy po prostu w naszym i jego królestwie na noc otwarte drzwi, żeby wszystko słyszeć i móc do niego wstać, kiedy się przebudzi. Zabawki - tak jak piszesz - i tak rozpanoszyły się po całym domu i to salon jest jego ulubionym miejscem harców, a nie własny pokój. Opcja "dziecko bawi się samo - my nadal leżymy w łóżku" w ogóle ne wchodzi u nas w grę - bo Bąbel sam się raczej sobą długo nie zajmie, a poza tym my też nie lubimy się wylegiwać i jak już Młody otworzy oczy to też wstajemy i zaczynamy dzień razem z nim (lub nawet wcześniej). Jeśli chodzi o te zabezpieczenia - nie dajmy się zwariować. Powynosiliśmy do piwnicy wszystkie przedmioty szklane i niestabilne, które mogły się przewrócić (np. duże wazony, rzeźby)- ale nigdy nie używaliśmy żadnych osłonek, nakładek na narożniki czy tego typu rzeczy. Jak tylko Bąbel zaczął sam się przemieszczać to był od początku uczony, że ma się do gniazdek nie zbliżać, a na rogi mebli uważać - i nie próbuje przy nich majstrować, omija szerokim łukiem. Moim zdaniem dobrze uczyć dziecko jak najwcześniej, że ma swoje własne łóżeczko i królestwo - bo potem może być dość trudno z odzwyczajeniem (co znam z wielu przypadków u znajomych i w rodzinie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza też za długo sama się nie pobawi. Ale jak się patrzę na nią, to może nawet godzinkę siedzieć :) Dziś rano mogłam się tak długo wylegiwać, a ona znosiła mi do łóżka swoje zabawki :) I nie ważne, że im dłużej ja się wyleguję, a ona się bawi, to potem tym dłużej muszę wszystko sprzątać z podłogi :)

      Usuń
  7. Z racji tego, że nie mieszkaliśmy sami Młoda była z nami w jednym pokoju. Kiedy skończyła rok- poszliśmy na swoje. Na początek miała łóżeczko u nas w pokoju. Po kilku dniach jednak przenieśliśmy ja do osobnego pokoju, na duże łóżko. Skończyły się pobudki w nocy, spała, zadowolona spędzała czas u siebie. Zdecydowanie było to u nas na plus :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że jej się spodobał własny pokój - i tak szybko się przyzwyczaiła. Ciekawe, jak będzie z moją...

      Usuń
  8. U nas dziecko od początku miało swój pokój. Jednak to zależy dużo od malucha czy jest gotowy na przeprowadzkę. Mój syn po prostu nie znał innej możliwości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja chyba jeszcze nie gotowa, bo ostatnio taka przylepka się z niej zrobiła. Tylko na rączki by chciała, a w nocy budzi się z płaczem i trzeba na rękach uspokajać.

      Usuń
  9. U nas Blanka przeszła do własnego pokoiku tuż po skończeniu roczku. :) To była dobra decyzja. Kiedyś trzeba, ale ten pierwszy rok to wolałam ją mieć przy sobie. Na początku było trudno, bo co stęknięcie, to musiałam do niej łazić, a wcześniej wystarczyło tylko jedną powiekę podnieść pogłaskać po głowie, wsadzić smoczka do buzi z powrotem... :D Teraz jest lepiej od jakiś 2-3 miesiecy bo mała ma już wyjętą jedną ściankę z łóżeczka i jak coś to sama do nas przychodzi do łóżka. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też tak robię, że gdy tylko usłyszę jakiś odgłos z łóżeczka, to wystarczy "Ciii" lub smoka załadować i nie trzeba nigdzie chodzić. No ale - tak jak mówisz - kiedyś trzeba przenieść, więc i wstawać trzeba będzie - przynajmniej na początku :)

      Usuń
  10. 38 year old Social Worker Glennie Siaskowski, hailing from Angus enjoys watching movies like Colossal Youth (Juventude Em Marcha) and Web surfing. Took a trip to St Mary's Cathedral and St Michael's Church at Hildesheim and drives a Chevrolet Corvette L88. kliknij tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń
  11. U nas to było jak dziecko miało niecałe 2 lata

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie na Facebooku

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *