Uważaj co mówisz przy swoim dziecku!

30.5.17


To nie żadne odkrycie, żeby uważać co się mówi przy dzieciach, a już szczególnie przy swoim, bo te małe bestie w mig łapią nowe słówka i oczywiście najlepiej wchodzą do uszu te "piękne" słówka :) A potem zbój mały powtarza i powtarza bez końca! I wiemy o tym, ale często jakoś nieświadomie coś nam się wymsknie - albo świadomie w nerwach!

Jakiś czas temu moja córcia przypomniała mi o tym właśnie, żeby uważać jednak co się przy niej mówi. Wybierałyśmy się do miasta i jak zwykle marudziła przy ubieraniu. Zanim ja się zdążyłam ubrać, ona już 10-ty raz rozpinała kurtkę i zrzucała czapkę na podłogę. Potem do fotelika nie chciała wejść i znów były krzyki i grymasy. Ja już trochę cierpliwość zaczęłam tracić i w złości powiedziałam "O Jezu!!" (dobrze chociaż, że nie coś mocniejszego mi się wymskło :) No i dzieć cwany od razu jak papuga zaczął powtarzać - "Jeziu, jeziu". No nie sposób się było nie uśmiechnąć słysząc to z tych małych usteczek :) Od razu zmieniłam na "O jeju", żeby dzieć też zmienił. 

Tym razem zadziałało, ale co będzie, gdy mi się jakieś qwy wymskną czy faki? :) Będzie chodził taki maluch i qwami, fakami sypał jak z rękawa! Naprawdę lepiej tego uniknąć chyba, co nie? Przecież tyle jest innych, ładniejszych słówek w naszym języku, więc niech te gorsze jak najdłużej zostaną zakopane gdzieś głęboko, głęboko pod ziemią. Tylko oczywiście łatwiej mówić niż wykonać, szczególnie gdy ta nasza cierpliwość wystawiana jest na próbę każdego dnia po tysiąc razy! Ja sama pierwszy raz słowo "dupa" wypowiedziałam chyba jak miałam z 16 lat! A wtedy "dupa" to było coś! Teraz w byle rozmowie, szczególnie męskiej, słychać co drugie słowo "qwy" i "faki", że już nie wspomnę o gorszych słówkach! Ale myślę, że dla dobra dziecka warto powstrzymać się od używania takiego słownictwa (a przynajmniej spróbować tego nie robić w towarzystwie dziecka). Jeśli ktoś może rzucić palenie dla dziecka, to chyba może też rzucić przeklinanie, co nie?

A wracając do tego "Jeziu", to przynajmniej moja córcia będzie znać więcej imion, no i trochę religii pozna :) Takie tam plusiki dwa ;)

Oczywiście często nie trzeba nawet brzydkich słów używać, by dzieć zaczął je mówić - wystarczy przecież, że poprzekręca słowa i już mamy jakiegoś ".uja" :) Weźmy taką sytuację na przykład: dzieć sobie podśpiewuje piosenkę "Boogie woogie" (pamiętacie z dzieciństwa?) i zamiast "Boogie woogie, ahoj!" słyszę "bugi bugi, a fuj!", a następnego dnia już "bugi bugi, a huj!". I na nic się zdaje moje zmienianie słów na "a hej", bo stąd dalej do tego ".uja" - dzieć i tak po swojemu śpiewa! A pamiętam jak dawniej, gdy widziała chipsy, mówiła na nie "cipy" - aż strach z takim dzieciem po sklepie chodzić ;) 

Tak samo trzeba uważać na to, jak się zachowujemy przy dziecku. Bo jeśli sami wyżywamy się np. na wieszającym się stale telefonie (znacie to? czy może Wasze sprzęty zawsze działają bez zarzutu?), to nie zdziwmy się, jak dzieć też będzie rzucać w nerwach zabawkami o podłogę. Ale to już chyba temat na osobny wpis :)

A co do tego papugowania słówek, to są też oczywiście plusy. Na przykład idę sobie z dzieciem rano po schodach i słyszę "Choć Skalbusiu" albo robię obiad, a tu ktoś woła "Oooobiad kochaaaanie!". Albo dzieć chodzi sobie rano koło mojego łóżka i rozmawia ze sobą, a ja leżę i się przysłuchuję. I słyszę takie coś: "Mama mówi, że kocha, baaaldzo. Jak baldzo? Mooooćno!" :) I co? Chyba lepiej usłyszeć z tych małych usteczek takie piękne zdanie niż jakieś tam qwy, co? :) 

A Wam zdarzają się wymsknąć jakieś "piękne" słówka przy dziecku? Co Wasze urwisy papugują od Was, a co sami przekręcają? Dawać mi tu zaraz jakieś przykłady (ale oczywiście nie tych Waszych "pięknych" słówek ;)



PS. A tutaj mam dla Was jeszcze taki mały bonusik. Jeśli chcecie się trochę pośmiać z nie swoich dzieciaczków i ich gadek, to koniecznie zajrzyjcie o tutaj (klik). Takie przykłady z życia wzięte dobitnie pokazują, żeby uważać na swoje słownictwo! Bo fajnie się śmiać z takich sytuacji, gdy nas nie dotyczą, ale gdy to nasz maluch tak zacznie nawijać w towarzystwie, to już chyba nie będzie nam tak bardzo do śmiechu.


Więc pamiętajmy - mówmy do dzieci, przy dzieciach - ale z rozwagą :)





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli podobał Ci się ten post, daj mi znać :) 
Będę wdzięczna za komentarz, lajka na Fejsie 
czy udostępnienie tego posta Twoim znajomym. 
Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie jeszcze!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


You Might Also Like

15 komentarze

  1. Hahaha :) Nie powinnam była czytać tego o tej porze - bo właśnie tak się uśmiałam, że obudziłam męża w środku nocy ;) Zaraz chyba zacznie przekleństwami rzucać ;)

    A tak serio - niestety zdarzają mi się takie niezbyt piękne słowa od czasu do czasu. Ale odkąd jest Junior zwracam na to większą uwagę - i cedzę po cichu przez zęby Tak, żeby nie słyszał. Mimo wszystko coś tam podlapal kilka razy - na przykład kiedyś na widok sąsiada z dołu krzyknął "o, idzie debil"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie widzę, że Ty też po nocach siedzisz tak jak ja :) W nocy wreszcie cisza i spokój, czyli taki czas dla nas, co nie? :)
      A co do słówek, to ja też czasem czymś rzucę pod nosem, a Izka to ma chyba wielkie uszy, bo zawsze coś wyłapie! Takie te dzieciaki nasze :D
      Tylko żeby ten Twój Bąbel przy sąsiedzie tak nie wyparował! ;)

      Usuń
  2. Odczułam już wielokrotnie to jak dziecko nas papuguje..... Nie mam kiedy z mężem rozmawiac na osobności, efekt jest taki, że mimo iż młoda nie słyszy jak ja mówię do niej to za to zdecydowanie słyszy o czym my sobie szepczemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli z wiekiem te wielkie uszy wcale nie maleją, co? ;) Ale za to słyszą wybiórczo!

      Usuń
  3. O tak- dzieci chłoną wszystko jak gąbka. Ostatnio moi chłopcy oglądali Pucia. Marcinek czyta: "Nos, głowa, pupa, ucho"- Jaś powtarza:"pupa,pupa,pupa" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trudno się nie uśmiechać, gdy przekręcają słówka czy uprą się na jedno :)

      Usuń
  4. Ja pamiętam, jak syn był jeszcze mały i wydawało się, że nie śledzi naszych rozmów, tylko zajmuje się zabawą, a potem zaskakiwał nas powtarzaniem naszych tekstów z tej rozmowy, co niby nie słuchał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze nam się zdaje, że nie słuchają, a tu potem niespodzianka :)

      Usuń
  5. Oj przekonałam się, że na słowa przy dzieciach trzeba uważać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieci wszystko w koło siebie chłoną jak gąbka, a najbardziej to co zakazane. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak ! Dzieci są szczególnie uważnymi słuchaczami i rozumieją więcej miż nam się wydaje.. Często potrafią nas zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Codziennie nas czymś zaskakują :) Ale fajnie jest, gdy tak dużo rozumieją i powtarzają, bo można już normalnie pogadać z takim małym człowieczkiem :)

      Usuń

Polub mnie na Facebooku

NAPISZ DO MNIE

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *