Moje dziecko się wyprowadza!
8.7.16
A jednak stało się! Moje dziecko się wyprowadziło!!! Na razie do własnego pokoiku rzecz jasna! :) Po długich, długich rozmyślaniach, czy już powinna (zobaczcie tutaj - post "Kiedy przenieść dziecko do osobnego pokoju?"), nastąpiła szybka akcja - jednego dnia kupiliśmy wykładzinę do pokoju, a drugiego przenieśliśmy jej łóżeczko i hop siup - już Izunia mieszka sobie w swoim małym pokoiku! Sorki córcia - zostałaś "wykopana", bo ileż można czaić się w nocy przy drzwiach łazienki, żeby przypadkiem skrzypnięcie drzwi czy zaświecane światło Cię nie zbudziło? :)
Za nami pierwsza nocka i na razie nie ma na co narzekać. Izunia zadowolona, że w całym pokoju ma miękko pod pupcią, lubi tam siedzieć na podłodze i bawić się. A nam też tam jakoś tak bardziej miękko niż w naszej sypialni na panelach. A baliśmy się tej pierwszej nocy Izy w nowym miejscu, że nie będzie mogła zasnąć, że będzie krzyk i histeria. A ona tylko pobawiła się koło łóżeczka dłużej niż zwykle, a po wylądowaniu w łóżku, trząc oczka ze zmęczenia, odkrzyczała jak zwykle te swoje kilka minut (bunt przeciwko chodzeniu spać musi być co wieczór, a jak!) i grzecznie poszła spać, naciągając na siebie ulubiony kocyk. I całą noc pięknie spała, bo jej nic i nikt wreszcie nie przeszkadzał. Nikt nie człapał po nocy, uderzając się o kant łóżka, nikt światła nie zaświecał ani skrzypiących drzwi nie otwierał. No po prostu cisza i spokój! Raj na ziemi :)
Tylko mamusi jakoś tak się smutno zrobiło, gdy wieczorem weszła do swojej sypialni, a tam małego łóżeczka brak. I brak stukotu tych małych stópek kopiących po szczebelkach. I brak odgłosów wiercenia się w nocy. I brak tej małej główki wyglądającej rankiem zza barierki... No ale takie życie. Trzeba sobie uświadomić, że prędzej czy później by to nastąpiło - nasz maluch rośnie i kiedyś z gniazda wyfrunąć musiał! Na pocieszenie mogę sobie tylko powiedzieć, że dobrze, że to nowe gniazdko znajduje się zaledwie kilka metrów od nas, a nie setki kilometrów! Oczywiście kilka razy przed pójściem spać zajrzeć tam musiałam, ale powstrzymałam się przed wstawaniem w nocy i bieganiem tam co chwilę, by sprawdzić, czy wszystko jest ok. Brawo ja! :)
Rankiem też nie było najgorzej, bo Izunia obudziła się i stała sobie grzecznie w łóżeczku, czekając aż ktoś po nią przyjdzie. Pewnie gdyby dłużej czekała, jej cierpliwość by się skończyła i byłoby ją słychać na drugim końcu osiedla :) Miałam obawy, co będzie robić po porannej butelce - do tej pory ja drzemałam jeszcze nawet ze dwie godzinki, spoglądając na nią, jak się bawi na podłodze czy na moim łóżku, zasypując mnie zabawkami. Teraz było trochę inaczej, bo na moje łóżko wlazła, ale krótko tam zabawiła - wolała już swoje tereny :) W sumie to się jej nie dziwię, czemu już nie chce na naszej podłodze się bawić, tylko do swojego pokoiku ciągnie zaspaną mamę. Sama też bym miękki dywan wybrała. Więc jeszcze zatęsknię za takim widokiem, witającym mnie każdego poranka.
No i właśnie tego się obawiałam - że już koniec z dosypianiem - chyba że na tej miękkiej wykładzinie w pokoju Izuni! A jak iść do jej pokoju nie chciałam, to krzyk! Więc poszłam i chwilę tam się bawiłyśmy, ale żeby też mamusi dogodzić, to wzięłam kilka zabawek i z powrotem do swojej sypialni, i z powrotem obie do łóżka :) Izunia znów u mnie się bawiła przez chwilę, a moja drzemka z dwóch godzin skróciła się do pół godziny. Ale jakiś kompromis być musi, co nie? :) Więc nie jest źle. Zobaczymy, co przyniosą kolejne noce i ranki!
No i właśnie tego się obawiałam - że już koniec z dosypianiem - chyba że na tej miękkiej wykładzinie w pokoju Izuni! A jak iść do jej pokoju nie chciałam, to krzyk! Więc poszłam i chwilę tam się bawiłyśmy, ale żeby też mamusi dogodzić, to wzięłam kilka zabawek i z powrotem do swojej sypialni, i z powrotem obie do łóżka :) Izunia znów u mnie się bawiła przez chwilę, a moja drzemka z dwóch godzin skróciła się do pół godziny. Ale jakiś kompromis być musi, co nie? :) Więc nie jest źle. Zobaczymy, co przyniosą kolejne noce i ranki!
A my chyba lubimy robić wszystko od końca, bo najpierw przenieśliśmy dzieciaka do pokoju, gdzie tylko łóżeczko stoi, a teraz będziemy ten pokój urządzać :) Czyli zabawa dopiero się rozpoczyna! W następnym poście napiszę Wam, jakie mam pomysły na urządzenie pokoiku Izuni, bo już co nieco świta mi w głowie i jakaś tam wizja jest :)
A jak Wy wspominacie wyprowadzkę swoich Pociech do własnego pokoju? Też tak to przeżywaliście? Ale który rodzic by tego nie przeżywał, prawda? :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo się cieszę, że przeczytałaś/przeczytałeś mój post (do końca :). Mam nadzieję, że Ci się podobał. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz poświęcić jeszcze chwilkę czasu i napiszesz tu coś od siebie. Będę wdzięczna za komentarz, polubienie na Facebooku czy udostępnienie tego posta Twoim znajomym. Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie jeszcze :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
18 komentarze
Moje dzieci od początku mieszkają w swoich pokoikach. Na początku obawiałam się, że nie usłyszę przez sen dzieci, ale już w pierwszych dniach okazało się, że budzi mnie nawet obracanie sie dziecka na drugi boczek, mimo że śpi w pokoju obok...
OdpowiedzUsuńMatka zawsze wszystko usłyszy - nawet z drugiego końca domu :) Tak już chyba jesteśmy zaprojektowane, że zostając mamami, uszy nam rosną :D
UsuńMoja córka miała od razu swój pokój, ale i tak większość czas spędzała ze mną (przyssana) w sypialni. Teraz przybywa do nas czasem w nocy, ale już ogarnęła zasypianie i siebie. No i lubi swój pokoik.
OdpowiedzUsuńCzeka Was teraz zabawa z urządzeniem. Jak ja to uwielbiam! Zazdroszczę :)
Ja też już się nie mogę doczekać tego urządzania! :) Sama sobie zazdroszczę ;)
UsuńJa wyprowadzilam chlopcow po roku,chociaz Mlody i tak przychodzi co noc,a ma juz niecale 4 latka. Coreczka urocza.
OdpowiedzUsuńCórcia dziękuje :D Moja na razie nie przychodzi w nocy - zobaczymy jak będzie, gdy już się nauczy sama wychodzić z łóżeczka!
UsuńFajnie, że gładko poszło :) To zawsze jest tak, że mamusia wszystko bardziej przeżywa!!!!
OdpowiedzUsuńNo tak już mamy - my mamy :D
UsuńDla niej to była wyprowadzka na drugi koniec świata :D
OdpowiedzUsuńRacja :) A ja się cieszę, że ten koniec świata na razie jest tylko za ścianą! :)
UsuńMoja Młoda poszła do swojego pokoju mając rok i dwa miesiące. Dostała duże łóżko, zaczęła przesypiać noce normalnie:) Wiadomo, że matka będzie się bała, martwiła itp. ale już taki nasz los- dzieci się nie przejmują, robią swoje, cieszą się, a my się stresujemy :)
OdpowiedzUsuńChyba powinnyśmy w takim razie brać przykład z dzieci i też się mniej przejmować! :)
UsuńZgadam się! To by było najlepsze rozwiązanie, ale łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić :)
UsuńRacja, zawsze łatwiej się mówi niż robi :) Więc dalej będziemy się stresować i przejmować! :)
UsuńBlaneczka wyprowadziła się do swojego pokoju tuż po pierwszych urodzinach. Było ciężko na początku bo byle stęknięcie i musiałam zrywać się, żeby sprawdzić, jak ona się czuje. Teraz jest super. Nad ranem przechodzi do nas do łóżka, jeszcze razem podsypiamy, albo oglądamy bajki. :)
OdpowiedzUsuńJa też moją zabieram do swojego łóżka i oglądamy książeczki zwykle. Więc nie jest tak źle jak myślałam, że będzie, bo nadal mogę sobie poleżeć długo z rana :) A ostatnio okazało się, że Iza jest takim samym śpiochem jak mama i też wraca niekiedy do swojego łóżeczka i śpi jeszcze z godzinę :) Kochana córcia pozwala mamusi się wysypiać :D Muszę korzystać, bo nie wiadomo, jak długo to potrwa!
UsuńA ja chcę wyprowadzić młodego z naszej sypialni a mąż nie pozwala. Co począć? Mówi że jeszcze syn jest za mały. No ale Izunia młodsza a jakoś Wam to idzie a u nas nie ma widoków na razie...
OdpowiedzUsuńU nas było na odwrót - mąż chciał, a ja niezbyt. Ale w końcu się przekonałam i cieszę się z tego :) Fajnie znowu odzyskać swoją sypialnię i zaświecać tam światło w nocy! :D
Usuń